wtorek, 11 października 2016

Rozdział 4. (11.10.2016r.)

      — Co.. Co Pan tu robi?
    Snape spojrzał na nią dziwnie i odwrócił się w stronę okna. Nadal stał w cieniu, a jego twarz przybrała jeszcze bardziej jasnego koloru.
    — Uważasz, że mam stać na korytarzu? To jedyne otwarte pomieszczenie w tym.. budynku. Inne są zabezpieczone zaklęciami. – dziewczyna wytarła oczy i spojrzała zdumiona na nauczyciela. Mówił spokojnym głosem, czego jeszcze nigdy u niego nie zauważyła. Opierał się rękoma o parapet. Po dłuższej chwili odwrócił się w stronę Gryfonki. Dziewczyna miała wrażenie, że zaraz wzrokiem wywierci dziurę w jej ciele — Powiedz mi proszę pewną rzecz.
    Jej zaskoczenie sięgnęło zenitu. To chyba pierwszy raz, kiedy czarnowłosy mężczyzna zwrócił się do niej nie używając jej nazwiska i ostrego tonu, a do tego użył słowa "Proszę", co uważała za niemożliwe
    — Tak?
    — Dlaczego Ty jeszcze żyjesz? Po tylu przesłuchaniach, torturach i serii Cruciatusów powinnaś w najlepszym przypadku wylądować w św. Mungu.
    — Człowiek może wytrzymać bardzo dużo, panie profesorze - odparła cicho. Oparła się o ścianę i wbiła wzrok w widok za oknem. —Może mam szczęście?
    — Nie na długo, Granger. Nie na długo. Ale wracając do tematu.. Ćwiczyłaś oklumencję?
    — Em.. Nie. – odwróciła głowę, żeby nie widział różowego odcienia jej twarzy. Po tym można było poznać, że kłamie.
    Ale prawda była inna. Próbowała zamykać swój umysł jeszcze długo przed tym, jak Dumbledore zlecił to Harry'emu. Włamywała się także do umysłów innych osób. Trenowała kilka lat, aż w końcu opanowała umiejętność do perfekcji.
    — Niemożliwe – stwierdził i zaśmiał się przeraźliwie — Już dawno byś nie żyła.
    — Kilka zapomnianych zaklęć, starożytne eliksiry, peleryna niewidka i trochę szczęścia.
    — Kłamiesz.
    — Wcale nie, profesorze.
    — Mów prawdę, Granger. I tak Cię to nie uratuje. Zginiesz, jak wszyscy.
    — Wiem – powiedziała cicho odwracając twarz w stronę ściany. Nie chciała myśleć o nadchodzącej śmierci. Nie teraz, kiedy może jeszcze cieszyć się życiem — Chociaż.. mogłam spokojnie zginąć dziś rano, jednak ktoś postanowił mi w tym przeszkodzić – skrzyżowała ręce na piersi i podeszła do drugiego okna, omijając mężczyznę.
    — Ten ktoś nie chciał patrzeć jak gryfońska idiotka ginie w męczarniach. Czy Ty naprawdę nie wiesz jak Bella potrafi zniszczyć człowieka? Ten ktoś wybrał dla Ciebie spokojną śmierć.
    — Oh, dziękuję bardzo, litościwy panie profesorze – fuknęła, a Snape posłał jej ostre spojrzenie.
    — Grangeerrr!
    — Tak? – podeszła niebezpiecznie blisko Snape'a z chęcią kłótni. W szkole nigdy by sobie na coś takiego nie pozwoliła. Nawet by o tym nie pomyślała. Teraz jednak było inaczej.
    "Skoro mam umrzeć.." pomyślała.
    — Dziesięć punktów od Gryffindoru.
    — Słucham?! – wrzasnęła oburzona, a Mistrz Eliksirów zaśmiał się przeraźliwie.
    — Dwadzieścia.
    — Ale..
    — Pięćdziesiąt. I jak się nie zamkniesz, dam drugie tyle.
    Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale Snape zamknął je jednym ruchem różdżki.
    — Powiedz mi, jak to robisz. Dlaczego paplesz teraz tutaj swoim językiem, kiedy cały rok byłaś pod nosami Śmierciożerców? Mieli Cię na wyciągnięcie ręki.
    — To bardzo skomplikowane – powiedziała. Z jednej strony nie chciała zdradzać mężczyźnie w czarnych szatach swojego planu, ale z drugiej pragnęła. Przez siedem lat nauki w Hogwarcie czuła się niedoceniona przez właśnie tego nauczyciela. Nigdy nie była wystarczająco dobra, żeby usłyszeć od niego słowa pochwały, a tego właśnie chciała. Może jeśli teraz wyjawi swoje dopracowane do ostatniego szczegółu plany, zdobędzie to, czego chce? Postanowiła zaryzykować — Może zacznijmy od pańskiego pytania: jak można wytłumaczyć to, że jestem jedną z trzech osób najbardziej poszukiwanych w świecie magii, a nadal chodzę żywa po Hogwarcie żywa?
    Złapała się za usta, kiedy uświadomiła sobie, że jednak zrobiła ogromny błąd. Snape będzie zadawał pytania, a jemu nie można ufać. Działa na dwa fronty i przecież zawsze może zdradzić którąś stronę. Przynajmniej takie zdanie miała Hermiona.
    Tymczasem Snape zaczął się zastanawiać nad sensem wypowiedzianych słów. Niemożliwe. Dziewczyna jest pod nosem Czarnego Pana, ale nadal żyje. Poszukiwana Numer 1. Żyje, cała i zdrowa, chodzi do szkoły pełnej zwolenników największego wroga. Zadał sobie jedno pytanie: "Jak?".
    Zapanowała przytłaczająca cisza. Hermiona udawała zainteresowaną wiatrem za oknem, chociaż tak naprawdę starała się zająć czymś swoje myśli. Im więcej myślała o niebezpieczeństwie w jakim się znajduje, coraz bardziej chciała się wycofać. Nie było łatwo kłamać Śmierciożercom, znosić jedną z najgorszych klątw i rzucać na siebie tysiąc zaklęć ochronnych jednocześnie. Za to Snape szukał w głowie informacji, które w jakikolwiek sposób pomogą mu wytłumaczyć co tak naprawdę robi Hermiona.
    — Zastanawiam się nad tym od pierwszego września – mruknął zirytowany i spojrzał na widok za oknem, żeby ukryć swoje zakłopotanie spowodowane brakiem wiedzy na ten temat.
    Hermiona przez jakiś czas nie odzywała się.
    "Skoro i tak mam umrzeć.." powtórzyła sobie w myślach.
    — Jest coś takiego jak kropla astralna – powiedziała cicho, nadal nie będąc pewna swojej decyzji.
    — Kropla astralna? - powtórzył, wybałuszając oczy – O czym Ty mówisz?
    — Dział Ksiąg Zakazanych, Magia Czarna i jeszcze Czarniejsza, mówi to coś Panu? – uśmiechnęła się złośliwie.
    — Oczywiście – sarknął. —Ale Tobie raczej nie powinno.
    — Owszem, nie powinno. Trafiłam na to przypadkowo, a wiedzę postanowiłam wykorzystać. Więc.. wie Pan o czym mówię czy mam wytłumaczyć? – Severus wykonał skomplikowany ruch ręką, który Hermiona zrozumiała jak znak, żeby tłumaczyć. — Kropla Astralna to coś jak sobowtór. Można go stworzyć za pomocą kilku zaklęć i ogromnego skupienia. Kropla wygląda jak czarodziej, który ją stworzył. Tak samo odczuwa ból, smutek, radość czy przyjemność. Jest tylko ciałem, bo dusza zostaje w prawdziwej postaci osoby. Posiada wszystkie zdolności danej osoby, więc nigdy, w żadnym wypadku nie można stwierdzić kiedy ktoś używa Kropli. Jest to trudne i dosyć bolesne doświadczenie, ponieważ na jakiś czas dusza zostaje rozerwana na dwie części. Czyli można być w dwóch miejscach na raz. Takim sposobem udało mi się przeżyć, panie profesorze. Mogę spokojnie siedzieć w dormitorium lub w domu i w tym czasie wysłać moją Kroplę na lekcje. Nie można jej uśmiercić. Można zranić, torturować, ale nie zabić.
    — Z jakiegoś powodu książka, w której znalazłaś tę informację znalazła się w Dziale Ksiąg Zakazanych – odparł, kiedy dziewczyna zakończyła swoją wypowiedź i wypuściła powietrze z ust.
    — Kropla została zakazana trzy dni po tym, jak została odkryta, czyli jakieś dwa i pół tysiąca lat temu. Nie są podane powody.
    — Została zakazana, więc nie jest legalna. Konsekwencje?
    — Nie ma znanej wypowiedzi na ten temat ze strony Ministerstwa.
    — Czyli wolelibyśmy tego nie wiedzieć.
    Kiedy zza drzwi dobiegł jakiś hałas, oboje odwrócili się w tamtą stronę z wyciągniętymi różdżkami. Hermiona spojrzała na Mistrza Eliksirów. Ten ostrożnie ruszył do źródła dźwięku. Nacisnął klamkę i wyszedł z pomieszczenia. Rozejrzał się dookoła, a jego wzrok zawisł na schodach.
    — Potter! – syknął przeraźliwie i z powrotem wszedł do pomieszczenia, z hukiem zatrzaskując za sobą drzwi.
    Wściekły, wrócił do obserwowania widoku za oknem. Hermiona usiadła w kącie pokoju i w spokoju czekała na decyzję nauczyciela.
Theme by MIA